czwartek, 13 grudnia 2012

Uczymy się kanji - fuku, yuki i fubuki

ひさしぶり だね

No dobra, niby tylko tydzień minął, ale uznajmy, że aż tydzień.
Dawno się nie uczyłam kanji, więc ostatnio wzięłam ankowy słownik kanji do rąk i wertowałam kartki w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie "Jakiego kanji by się teraz pouczyć?". Wena na klasyfikatory nadal nie wróciła. A że za oknem zima, to wybrałam kanji na czasie, czyli "śnieg". I dodatkowo kanji od "wiać, dmuchać, itd." (itd.* - będzie w obrazku), a także połączenie jednego i drugiego - "zamieć, zawieja".
1)

2)
3)
 
Proste, prawda?
Ankowy słownik się przydaje... Co ja bez niego zrobię, gdy go oddam Anko? (T^T)
Trzeba będzie sobie radzić jakoś.
Może dostanę na święta książkę Krassowskiej-Mackiewicz do japońskiego, bo sobie zażyczyłam (*-*)
Wyjazd do Hongkongu pod znakiem zapytania, ale i tak muszę w najbliższym czasie zrobić zdjęcia do paszportu.
Tyle na dziś. Bądźcie grzeczni, słuchajcie się mamy, jedzcie śniadanka rano i ciepło ubierajcie.

PS. Chciałabym kiedyś wleźć pod kotatsu...

1 komentarz:

  1. Kurude Amaya jak zwykle mnie zadziwiasz swoimi pomysłami @.@ Genialne '0'

    OdpowiedzUsuń

Banzai! \^-^/
Jest mi naprawdę niezmiernie miło, gdy ktoś zechce zostawić tu swój komentarz. W końcu o wiele chętniej się pisze, gdy ma się namacalne dowody, że ktoś to czyta :)
Doumo arigatou gozaimasu!