niedziela, 30 czerwca 2013

いい 天気 ですね

Ładna dziś pogoda, czyż nie?

A człowiek zamiast się nią cieszyć, to musi do pracy w chłodni kanapki robić... (;__;')

Ale przejdźmy do notki.

天気  -  pogoda

składa się z omawianego już znaku 気 (dusza, duch, atmosfera, powietrze itp.)
oraz 天 (niebo), o którym będzie ta notka.


można to rozłożyć na części: 一 (jeden) i 大 (duży)
i zrobić z tego "historyjki" w stylu (znalezione w książkach):
a) Niebo jest JEDNYM DUŻYM miejscem;
b) w Niebie jest JEDEN DUŻY Bóg

Albo można zrobić rysunek. Ja mam taki:



Czyli trzeba będzie zrobić kanji na anioła niedługo...

Mata ne!

czwartek, 27 czerwca 2013

Książka z kanji, ojciec raz jeszcze i koń.

Niedawno (w sumie jakiś tydzień temu) przyszła do mnie ta oto książka:

Kanji i piktogramy? To jest to, co Amaya lubi najbardziej. Więc trzeba było książkę zamówić.
Nie rozczarowałam się. Książka jest "SUPEŁ"!
Obrazki do kanji są bardzo pomysłowe.
A oprócz tego autor serwuje nam zabawne rysunki także do hiragany i katakany :)

W poprzedniej notce miałam pewne problemy z kanji na "ojca".
Książka okazała się bardzo przydatna w tym względzie.
Niżej przykład obrazka na kanji 父 (ojciec) z danej książki:


Zdecydowanie takie przedstawienie tego kanji najbardziej do mnie przemawia,
a Wy jak myślicie?

~***~

Przechodzimy do ostatniej części notki - czyli do konia.

うま

Tym razem mój własny obrazek - aczkolwiek nie umiem rysować koni, więc będzie to koń kulawy...


Żeby nie było, że tylko tyle, to dorzucę w gratisie "wierszyk o kulawym koniu"

Biegnie przez pole
konik kulawy
potknął się
i うまrł

~***~
Dewa mata!


czwartek, 13 czerwca 2013

Uczymy się kanji - 母 父 子


Najpierw się powstrzymywałam, żeby nie pisać notek tak jedna po drugiej - dzień po dniu 
(już kilka obrazków czeka w kolejce na zrobienie o nich notek), 
a teraz musiałam się lekko zmusić, żeby w końcu coś napisać.

Tym razem będą aż 3 (słownie: trzy) kanji! Przy okazji poznacie jaskiniową rodzinkę.

(Piktogramy nie są mojego autorstwa)

Mama
Mama jako jedyna z rodzinki ma odkryty biust, ale to wina kanji, że tak wyszło...



Tata
Z nim miałam problem... Jak już narysowałam jeden rysunek, wzorując się na obrazku z książki japońskiej, to gdzieś indziej znalazłam inny pomysł na przedstawienie tego kanji (ojciec podpierający się na kulach - choć równie dobrze to może się kojarzyć z dziadkiem)... i nie mogłam się zdecydować, które ostatecznie wybrać, więc wrzuciłam oba.

Dziecko
I na koniec ojciec może i stary, ale jary i z mamusią z cycami na wierzchu biegającą dorobili się potomka... które skądinąd ma blond włosy, ciekawe po kim? '-'


Tyle. Matane!

środa, 5 czerwca 2013

Uczymy się kanji - 愛

Znak, który się zna, kojarzy z wyglądu.
Znak, który w słowniku kanji wydawnictwa Dialog jest pierwszym pokazanym znakiem.
Znak, którego nauczenie się odkładałam wciąż na później i później.
Wygląd tego kanji - dużo małych kreseczek - w niczym nie kojarzył mi się z miłością.
Jednak! W końcu postanowiłam się z nim zmierzyć.
Poszperałam, poszukałam, połączyłam wersje z różnych stron i do dzieła!


Zacznijmy od dołu:

Mamy tu radykał na zimę.
A także piktogram na spacerującą osobę, który wyglądał tak:
Nad nią mamy znak na serce
Wyżej mamy dach:
A na dachu? Popatrzmy jeszcze wyżej:
A na dachu mamy gniazdo. A w nim trzy ptaszki (^_^)

I czas na obrazek całości:
Poznajcie Aiko.
Gomene za te liście nad jej głową, ale nie mogłam narysować tam serca m(>///<)m

I tak na koniec, co by dopełnić miłosną historię tej notki,
krótki wierszyk, który nie ma w sobie choćby krzty poezji,
ale i tak go dam:

"Aiko"
Słuchając śpiewu ptaków o poranku,
myślała Aiko o swoim kochanku.

c'-'
The End

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Tanabata - legenda

Dawno, dawno temu w małej wiosce żył młody człowiek. Pewnego razu, gdy wracał do domu po pracy w polu, odkrył coś niesamowitego: najpiękniejsze ubrania jakie kiedykolwiek widział. Koniecznie zapragnął je mieć, więc po cichu schował je do swojego kosza i ruszył dalej swoją drogą.
Lecz wtedy odezwał się głos. "Przepraszam." 
Chłopak był zaskoczony i powiedział: "Co? Czy ktoś mnie właśnie wołał?" 
Piękna dziewczyna odpowiedziała: "Tak, ja. Proszę, oddaj mi moją szatę z piór. Mieszkam w niebie i po prostu zeszłam na dół do stawu, aby się wykąpać. Bez mojej szaty z piór nie mogę wrócić."
Dziewczyna wyglądała, jakby miała się za chwilę rozpłakać, ale chłopak zdawał się tego nie widzieć i zapytał:
"Szata z piór? Nic o tym nie wiem."
Nie mogąc wrócić do nieba, bogini została zmuszona do życia na ziemi. Zaczęła żyć z młodym człowiekiem.
Na imię było jej Tanabata.
Tanabata i młody człowiek pobrali się i żyli razem szczęśliwie.
Pewnego dnia kilka lat później, kiedy młody człowiek pracował na polu, Tanabata znalazła swoją szatę z piór ukrytą między dwoma belkami w suficie.
"Wiedziałam. Ukrywał je" - pomyślała.
Założyła na siebie szatę i od razu poczuła się jak bogini, którą kiedyś była.
Tego wieczoru, gdy mężczyzna wrócił do domu, zdziwił się widząc Tanabatę ubraną w szatę z piór, stojącą na progu domu. Tanabata zaczęła wznosić się do nieba i zawołała do młodzieńca:
"Jeśli mnie kochasz, upleć tysiąc par sandałów ze słomy i zakop je wokół drzewa bambusowego. Gdy to zrobisz, będziemy pewni, że spotkamy się ponownie. Proszę, zrób to. Będę na ciebie czekać."
Tanabata wznosiła się wyżej i wyżej, aż wróciła do swego domu w niebie.
Młodzieniec był bardzo smutny, ale wiedział co robić. Przez następne dni zaczynał robić sandały ze słomy. Wyplatał je w dzień i w nocy. W końcu ukończył ostatnią parę i zakopał je wszystkie wokół drzewa bambusowego.
Wtedy drzewo zaczęło być większe i większe i rosło coraz wyżej i wyżej do nieba. Młodzieniec natychmiast zaczął się wspinać. Wspinał się coraz wyżej i wyżej, aż prawie mógł dotknąć nieba. Ale ponieważ chciał zobaczyć Tanabatę z całego serca, spieszył się robiąc sandały i zrobił tylko 999 par. Drzewo przestało rosnąć i mężczyzna nie mógł sięgnąć nieba.
"Hej! Tanabata! Tanabata!" - płakał do nieba.
"Och! To ty!" - wykrzyknęła Tanabata.
Wyciągnęła rękę do młodzieńca i wciągnęła go na chmury.
"Tanabata, tak bardzo za tobą tęskniłem" - powiedział młodzieniec.
Oboje byli bardzo szczęśliwi, że mogą znów się zobaczyć.
Jednak ojciec Tanabaty nie był zadowolony, że jego córka poślubiła człowieka z ziemi. Chcąc uczynić młodzieńca nieszczęśliwym, dał mu dużo ciężkiej pracy do zrobienia.
"Będziesz pilnował pola melonów przez trzy dni i trzy noce" - powiedział.
Przyglądając się polu melonów młody człowiek poczuł się głodny, ale jeśli zjadłby jeden z melonów - mówi się, że stałoby się coś strasznego. Tanabata powiedziała mu:
"Pod żadnym pozorem nie wolno ci zjeść ani jednego melona."
Lecz po trzech dniach młodzieniec robił się coraz bardziej spragniony i nie mógł już dłużej wytrzymać. Sięgnął po melona. W chwili, gdy to zrobił, woda wytrysnęła z owocu i zmieniła się w płynącą rzekę.
"Kochanie!" "Tanabata!" Natychmiast zostali od siebie oddzieleni.
Dwoje kochanków patrzący na siebie poprzez rzekę stało się gwiazdami Altair i Vega. Ojciec Tanabaty pozwolił im spotykać się, ale tylko raz w roku, w nocy 7 lipca. Do dnia dzisiejszego te dwie gwiazdy świecą jasno naprzeciw siebie po obu stronach Drogi Mlecznej.

7 lipca (w niektórych miejscach 7 sierpnia) obchodzony jest festiwal Tanabata. Ludzie piszą wtedy swoje życzenia na paskach papieru i wieszają je na bambusowych drzewach, wraz z dekoracjami. 

sobota, 1 czerwca 2013